Totalny „odlot” NBA – kokaina, alkohol i pieniądze

Kokaina to sposób, w jaki Bóg Ci mówi, że masz za dużo pieniędzy.

Mając pieniądze możemy zyskać naprawdę wiele. Władza, kariera, fani, opinia – wszystko to możemy kupić, jeśli tylko w naszym portfelu znajduje się wystarczająco dużo gotówki. Jest jeszcze coś, co można szybko zakupić za pieniądze. Mowa tutaj o narkotykach. Substancje te potrafią szybko wydoić skarbonki nawet najbardziej wpływowych i rozpoznawalnych ludzi, a przy tym rujnują im zarówno życie prywatne, jak i zawodowe. Wiedzą coś o tym zawodnicy NBA. Obecnie Lamar Odom jest osobą najbardziej kojarzoną z nielegalnymi substancjami. Należy jednak pamiętać, że dużo więcej karier zostało zniszczonych właśnie przez narkotyki.

Narkotyki w NBA

Zanim przejdziemy do konkretnych przykładów, cofnijmy się do przełomu lat 60. i 70. XX wieku. Po latach wielkiej inflacji dwudziestolecia międzywojennego oraz drugiej wojnie światowej, w Stanach Zjednoczonych po raz kolejny rodzi się tzw. „wolna amerykanka”. Najlepszym przykładem na to są lata 60., kiedy to demonstrowano przeciw wojnie w Wietnamie, propagowano wolną miłość i nie przejmowano się tym co może się zaraz wydarzyć. Afroamerykanie dążyli do pełni praw i wolności. Swoje miejsce w nowo kształtującym się społeczeństwie znalazły także narkotyki. Lata 70. to czas, w którym kokaina, marihuana i LSD były ogólnodostępne na każdym osiedlu, czy w każdym klubie. Wiedzieli o tym bywalcy tych okolic i wiedzieli również zawodnicy NBA. W owym czasie liga przechodziła mocny kryzys. Nie było wówczas gwiazdy pokroju Michaela Jordana lub LeBrona Jamesa, która trzymałaby na barkach całą organizację i mogłaby być jej twarzą. Kolejnym problemem stały się oczywiście używki, coraz popularniejsze wśród zawodników. Popalali i wciągali zarówno największe jak na tamte czasy gwiazdy, jak i gracze zamykający ławkę.

HistoriaNBA

Gdziekolwiek są pieniądze tam są też narkotyki, więc mówienie, że używki nie występują w NBA jest głupie.

Dennis Rodman ma sporo racji. Jak wiemy sam dobrze odczuł, co to znaczy mieć pieniądze i w jaki sposób można je wydawać. Jednak problemy zawodników, którzy wydawali pieniądze zarobione w NBA na różne formy zabawy pojawiły się znacznie wcześniej.

Wielu trenerów i działaczy NBA wspomina, że lata 70. były prawdziwą udręką dla walki NBA z narkotykami. Tak naprawdę walkę tę liga przegrywała prawie zawsze. Zapach trawki można było wyczuć na korytarzach każdego hotelu, w jakim zatrzymywali się koszykarze, a Ron Carter, były zawodnik Los Angeles Lakers wspomina imprezę urodzinową Kareema Abdul-Jabbara, na której nie wiedzieć skąd pojawiły się miseczki z kokainą.

Narkotykowy szał trwał dalej. W latach 80. pojawiło się coraz więcej zawodników biorących kokainę lub palących marihuanę. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że zawodnicy pojawiali się w lidze, by po chwili wylecieć z niej właśnie za problemy z narkotykami. Basket ewoluuje, gra się zmienia. Podobnie było z używkami. Wielu zawodników próbowało nowszych, mocniejszych narkotyków, które doprowadziły tylko do zniszczenia ich karier.

Kariera takich graczy w NBA ogranicza się przeważnie do trzech, maksymalnie czterech klubów, w których to z początku zarabiają duże pieniądze. Każdy wydany dolar na kolejną działkę sprawiał, że trenerzy i zarząd z dnia na dzień patrzyli na nich jak na wirusa niszczącego od środka ich drużyny. Wirusami tymi byli między innymi Michael Ray Richardson, czy duet obrońców z Houston Rockets, Lewis Lloyd oraz Mitchell Wiggins. Ten ostatni jest ojcem dzisiejszego zawodnika Minnesota Timberwolves, Andrew Wigginsa. Richardson na początku swojej kariery w New York Knicks był prawdziwą gwiazdą. Publiczność go kochała i grał naprawdę dobrze. Dzięki temu trzykrotnie został powołany do Meczu Gwiazd. Następnie występował jeszcze w barwach Golden State Warriors i New Jersey Nets. W 1986 roku komisarz ligi, David Stern, zawiesił Michaela w związku z nową polityką antynarkotykową. Koszykarz występował później w niższych ligach amerykańskich i w Europie.  Co do wyżej wymienionego duetu z Houston, trzeba wspomnieć, że jego prawdziwą gwiazdą był Lewis Lloyd. Występował on w pierwszej piątce, grał na naprawdę dobrym poziomie i… kumplował się ze swoim kolegą z ławki, Mitchellem Wigginsem, z którym łączyło go także zamiłowanie do substancji niedozwolonych. Obaj występowali w barwach Rakiet do 1987 roku, a następnie podobnie jak Richardson przenieśli się na stary kontynent.

Gdyby kokaina była helem, NBA na pewno by odleciała.

Tak pewnego dnia Art Rust Jr., dziennikarz i komentator sportowy podsumował sytuację, jaka miała miejsce w NBA. Wracając do zawodników, którzy wyróżniali się na tle innych swoim drugim nałogiem należy napisać tu oczywiście o gwieździe Denver Nuggets i Seattle SuperSonics, Davidzie Thompsonie. Wybrany w 1975 w dwóch draftach, przez Atlanta Hawks (NBA) i Virginia Squires (ABA), zdecydował się jednak na podpisanie kontraktu z Denver Nuggets z ligi ABA. Po połączeniu obydwu organizacji stał się gwiazdą NBA, cztery razy występując w NBA All-Star, a w 1979 roku zdobył nawet nagrodę MVP tego meczu. Był jedną z twarzy ABA oraz stał się czołową postacią NBA końca lat 70. Jednak jego problemy z używkami i alkoholem sprawiły oraz kontuzje zmusiły go do zakończenia kariery. Mimo to uważany jest za jednego z najlepszych graczy lat 70.

Zawsze, gdy mówi się o karierach zrujnowanych przez narkotyki, pada jedno nazwisko. Len Bias. W latach 1982-1986 występował on w barwach Uniwersytetu Maryland. Skrzydłowy już na uczelni zyskał niemałą sławę. Zdobył kilka prestiżowych nagród indywidualnych, dzięki czemu przykuł uwagę skautów z NBA. Przystąpił do draftu w 1986 roku. Został wybrany z drugim numerem przez Boston Celtics, jednak nigdy nie zagrał w biało-zielonych barwach Celtów. 22-letni koszykarz po podpisaniu kontraktu z Bostonem przeprowadził między innymi rozmowy z Nike i Reebokiem, odnośnie umów sponsorskich, po czym powrócił na campus uczelni, by świętować swój sukces wraz z przyjaciółmi. Zjadł obiad ze znajomymi z drużyny piłkarskiej, po czym udał się do swojego pokoju, gdzie wraz z kilkoma przyjaciółmi z reprezentacji urządził małą imprezę zakrapianą alkoholem. Na tejże prywatce pojawiła się biała piękność zwana popularnie kokainą, którą ugościł Bias. Jego kolega, który również zażył narkotyki, zadzwonił nad ranem po pogotowie po tym, jak świeżo upieczony zawodnik Celtics dostał arytmii serca i nie oddychał. Sekcja zwłok ustaliła, że miało to miejsce wskutek przedawkowania kokainy.

Narkotyki i inne używki wciąż są dużym problemem NBA. Z roku na rok pojawiają się coraz nowsze substancje wspomagające,  z którymi liga musi sobie jakoś poradzić. Z pewnością najtragiczniejszą postacią obecnej NBA, która przez używki straciła karierę jest Lamar Odom. Koszykarz dwa lata temu został znaleziony nieprzytomny w pokoju hotelowym. Jego stan stale się pogarszał. Ustalono, że zażywał wówczas narkotyki, z którymi już wcześniej miał problemy. Jednak kłopoty dwukrotnego mistrza NBA nie kończą się tylko na narkotykach, bowiem sporo nerwów kosztuje go życie u boku rodziny Kardashian.

Tomasz Gawędzki
https://www.facebook.com/HejNBA/