„Wielka Trójka” z Milwaukee.

Odejście Michaela Jordana na sportową emeryturę miało ogromny wpływ na Chicago Bulls i całą NBA. Zakończyła się złota era lat 90. w NBA. Byki stały się outsiderami ligi. Ostatnie miejsce w Central Division i to rok po drugim three-peat w historii. Zresztą to był sezon przejściowy dla wszystkich drużyn po „lockoucie”, a kandydatów do zastąpienia Jordana było wielu. Elektorat fanów Jordana szybko starali się przejąć Kobe Bryant, Kevin Garnett, Tim Duncan, Vince Carter czy Allen Iverson. Nieobecność Jordana szybko wykorzystali New York Knicks w Konferencji Wschodniej, którzy awansowali do finałów NBA w 1999 roku. Tam szybko przegrali 4:1 z San Antonio Spurs, drużyną „dwóch wież”, Tima Duncana i Davida Robinsona. Ciężko się było odnaleźć w nowych realiach, ale liga nadal była ciekawa. Imponowały popisy strzeleckie Iversona, podniebne akrobacje Cartera i talent Bryanta. Ja jednak zwróciłem uwagę na jeszcze jedną drużynę w czasach „po Jordanie” i nie byli to Lakers, 76ers, Knicks, Spurs, Pistons czy Rockets. Wybór padł na Milwaukee Bucks.

Kozły z Milwaukee oczarowały mnie swoją grą w latach 1999-2003. Byli wtedy dowodzeni przez „Wielką Trójkę”: Raya Allena, Glenna Robinsona i Sama Cassella. Mistrzostwa NBA nie zdobyli, ale to była zjawiskowa kombinacja szybkości, siły i umiejętności strzeleckich, dlatego warto o nich wspomnieć.

HistoriaNBA

Sukces był pojęciem obcym dla koszykarzy z Milwaukee. Siedem lat bez playoffs i dwie porażki w pierwszych rundach tych rozrywek do 2000 roku. Bilans był fatalny. Dekada rozczarowań dla kibiców Kozłów. Jednak w 1998 roku włodarze Milwaukee Bucks zmądrzeli. Zatrudnili trenera-weterana Georgea Karla, który dwa lata wcześniej doprowadził Seattle SuperSonics do finałów NBA. Dyrektor generalny Bucks, Ernie Grunfeld ściągnął do drużyny utalentowanych Tima Thomasa i Sama Cassella. Ciekawy był zwłaszcza transfer Cassella. Sam był dwukrotnym mistrzem NBA z Houston Rockets, ale miał swoje wzloty i upadki. Kozły potrzebowały wtedy dobrego rozgrywającego, ponieważ ktoś musiał podawać piłki do dwóch znakomitych strzelców. Glenn „Big Dog” Robinson i Ray Allen to były dwie strzelby Milwaukee. Sam Cassell był brakującym elementem w układance trenera Karla. Właśnie w ten sposób powstało „Big 3” Milwaukee Bucks.

Bucks nie należą do najbardziej utytułowanych drużyn w historii NBA. Tylko raz sięgnęli po mistrzostwo (1971 rok). Natomiast na przestrzeni lat grało w niej wielu znakomitych koszykarzy, takich jak m. innymi Kareem Abdul-Jabbar, „Big O” Oscar Robertson czy Sidney Moncrief.Kozły słynęły z wybitnych indywidualności. Ray Allen, Glenn Robinson i Sam Cassell tworzyli mieszkankę wybuchową. Ciężko było pogodzić grę trzech znakomitych strzelców w pierwszym składzie. Tylko George Karl mógł ich okiełznać. Początki „Wielkiej Trójki” były trudne. Do ekipy Bucks dołączył Darvin Ham. Ray Allen i Glenn Robinson zostali wybrani do NBA All-Star Game 2000. Sezon 1999/2000 Kozły zakończyły z bilansem 42-40 (5. miejsce w Central Division i 8. miejsce w Konferencji Wschodniej). Ósme miejsce w Konferencji Wschodniej wywalczyli rzutem na taśmę. Miesiąc przed Playoffs legitymowali się bilansem 32-37, ale później wygrali 10 z 13 ostatnich spotkań. W Playoffs stoczyli zacięty pojedynek z najlepszą drużyną Wschodu, Indianą Pacers. Ostatecznie Bucks przegrali 3:2 z Pacers i zostali wyeliminowani.

George Karl potrzebował wzmocnień. Bucks byli jednowymiarowi. Allen, Robinson i Cassell zapewniali wysoki poziom, ale nie mieli zmienników o odpowiedniej jakości. Właśnie dlatego do Milwaukee sprowadzono Lindseya Huntera z Detroit Pistons. Początek sezonu 2000/2001 mieli fatalny. Przegrali 9 razy w 12 meczach. Później nastąpił przełom. Bucks wygrali 23 z 29 spotkań. Sezon zasadniczy zakończyli na 1. miejscu w Central Division z bilansem 52-30. Był to najlepszy wynik od sezonu 1985/1986. Ray Allen i Glenn Robinson rzucali średnio 22 pkt. na mecz.
Milwaukee zakończyło sezon zasadniczy na 2. miejscu w Konferencji Wschodniej. Lepsza była tylko Philadelphia 76ers. W pierwszej rundzie Playoffs Bucks uporali się w czterech meczach z Orlando Magic (3:1). Półfinały Konferencji to już epicka batalia z Charlotte Hornets. Ostatecznie Kozły pokonały Szerszenie 4:3 i awansowały do finału.
W finale Konferencji Wschodniej Bucks zmierzyli się z Philadelphią 76ers dowodzoną przez MVP Allena Iversona. Iverson grał jak natchniony (w meczu numer 6 rzucił 46 pkt., a w numer 7 – 44 pkt.). Tercet z Milwaukee również grał dobrze. Ray Allen zdobywał średnio 27.1 pkt., Glenn Robinson 19.6 pkt., a Sam Cassell 16.6 pkt. i 6.7 ast. Dodatkowo „Big 3” mieli wsparcie w Timie Thomasie, który zdobywał średnio 10.6 pkt. na mecz. Niestety zawiodła ławka Bucks, Scott Williams, Lindsey Hunter (zaledwie 3 pkt. na mecz), Jason Caffey i Darvin Ham. Sixers byli mocniejsi. Iversona wspierali Dikembe Mutombo (zwłaszcza w obronie), Aaron McKie, Jumaine Jones, Tyron Hill i Eric Snow. Rezerwowi gracze 76ers regularnie punktowali, dlatego ostatecznie Philadelphia pokonała Milwaukee 4:3 w finale Konferencji Wschodniej.

Jak się później okazało to było apogeum możliwości „Big 3” z Milwaukee. Kolejne sezony nie były już tak udane. George Karl sprowadził do Bucks Anthonyego Masona przed rozpoczęciem sezonu 2001/2002. Na papierze Kozły były mocne, ale Mason rozczarował. Walczył z nadwagą i nie bronił już tak dobrze jak kiedyś. Ray Allen cały czas był najlepszym strzelcem, ale Kozły przegrały 16 z ostatnich 22 spotkań i dały się wyprzedzić Indianie Pacers w walce o 8. miejsce w Konferencji Wschodniej. Sezon bez Playoffs był rozczarowaniem. Anthony Mason zakończył karierę, a Glenn Robinson został oddany do Atlanty Hawks.

Era „Big 3” w Milwaukee się skończyła. Robinson odszedł do Hawks, a Ray Allen trafił do Seattle SuperSonics w zamian za Garyego Paytona i Desmonda Masona. Sam Cassell po czterech sezonach opuścił Bucks i trafił do Minnesoty Timberwolves. Od 2003 roku rozpoczęła się w Milwaukee era Michaela Redda. Później swoje momenty chwały miał jeszcze Brandon Jennings. Obecnie liderem Kozłów jest Giannis Antetokounmpo.

Do dziś żałuję, że „Wielka Trójka” z Milwaukee nie osiągnęła więcej. Mieli potencjał na finały NBA, ale na ich drodze stanął fenomenalny wtedy „The Answer” i jego 76ers. Po erze „Big 3” Milwaukee nie potrafiło już awansować do finałów Konferencji Wschodniej. Cieszy jedynie to, że każdy z tych trzech koszykarzy zdobywał mistrzostwo NBA. Glenn Robinson wywalczył mistrzowski pierścień w swoim ostatnim sezonie w NBA z San Antonio Spurs. Popularny „Big Dog” zdobywał średnio 20 punktów na mecz przez całą karierę. Sam Cassell został trzeci raz mistrzem NBA w 2008 roku. Ray Allen dwukrotnie świętował mistrzostwo NBA (w 2008 roku z Bostonem i w 2013 roku z Miami Heat). Każdy z nich zapisał się w historii NBA. Zobaczymy co razem osiągną Giannis Antetokounmpo, Jabari Parker i trener Jason Kidd. Jedno jest pewne, „Big 3” w postaci Allena, Robinsona i Cassella mogło osiągnąć znacznie więcej, dlatego do dziś wspominam ich z nostalgią.

Opracował: Marcin Mendelski
Nieobiektywny kibic