Sezon 1971/72
Lakers wygrywają 69 meczy, w tym 33 z rzędu
Pomimo wspaniałej gry Baylora Lakers nigdy nie byli w stanie pokonać Celtów w Finałach NBA. Wybierany dziesięć razy do All-NBA First Team zawodnik musiał zakończyć swoją wspaniałą karierę po rozegraniu zaledwie dziewięciu meczy nowego sezonu 1971/72 – kontuzje coraz bardziej dawały się we znaki 37-letniemu graczowi.
Bill Sharman, były obrońca bostończyków, który został mianowany nowym trenerem zespołu, miał zaszczepić swoim zawodnikom wolę walki do upadłego, zmienić nastawienie, wpoić to czego nauczył go jego były trener, Auerbach. Podstawowi zawodnicy zespołu zbliżali się powoli ku końcowi swoich karier (Chamberlain – 35 lat i West – 33), więc podstawowym zadaniem nowego trenera było takie dokooptowanie nowych zawodników do dwóch gwiazdorów, by w końcu mogli oni zdobyć mistrzostwo.
Skrzydłowi Jim McMillian i Happy Hairston oraz obrońca Gail Goodrich doskonale dopasowali się do tej układanki, bo zespół zaliczył najdłuższą w Lidzę serię 33 kolejnych zwycięstw, ciągnącą się od 5 listopada 1971 do 7 stycznia 1972 roku. Ogólny bilans 69-13 był najlepszy w dotychczasowej historii NBA. Chamberlain prowadził w klasyfikacji najcelniej rzucających zawodników (64.9 %) i zbiórkach (19.2 rpg), podczas gdy Goodrich (25.9 ppg) i West (25.8) stanowili główną siłę ofensywną zespołu.
Lakers „wysweepowali” Chicago, a następnie pokonali Milwaukee w sześciu meczach, w których Chamberlain bezapelacyjnie dominował nad Kareemem Abdulem Jabbarem. New York Knicks okazali się być lepsi kolejno od Baltimore i Bostonu, ale pozbawieni Willisa Reeda w finałowej potyczce byli bez szans, odnosząc tylko jedno zwycięstwo.
Podobnie jak Baylor, West zawsze grał wspaniale gdy zespół przegrywał mecze decydujące o mistrzostwie, ale gdy wreszcie udało mu się zdobyć mistrzostwo, o dziwo okazało się, że nie jest to już tak dominujący zawodnik jak dawniej. West w serii finałowej grał po prostu słabo.
„W Finale grałem tragicznie, ale zdobyliśmy mistrzostwo – opowiada West. Wydaje mi się to niesprawiedliwe, że po tym jak przez wiele lat nadawałem ton swojej drużynie i przegrywaliśmy, zacząłem grać gorzej, a los się odwrócił i zostaliśmy mistrzami. Teraz, gdy zdobyliśmy mistrzostwo, byłem tylko jednym z trybów wielkiej maszyny. Ale to chyba właśnie na tym polega gra zespołowa”
Sezon 1972/73
Knicks powracają na szczyt
Willis Reed wracał w nowym sezonie do gry, z zapałem i nowym zapasem sił, po tym jak kontuzja ograniczyła jego występy w zeszłym sezonie do zaledwie 11 spotkań. Earl Monroe i Walt Frazier, kiedyś przeciwnicy, gdy Monroe grał w Baltimore, teraz uczyli się grać ze sobą, tworząc backcourt Knicks. Jerry Lucas, podobnie jak Monroe pozyskany w wymianie, dzielił czas gry na środku pola z Reedem. Bill Bradley i Dave DeBusschere byli podstawowymi skrzydłowymi zespołu, a Phil Jackson wychodził do gry z ławki.
Ale najlepszym zespołem sezonu regularnego był ponownie Boston, na nowo budowany wokół Johna Havlicka, z takimi młodymi gwiazdami jak Jo Jo White i Dave Cowens oraz weteranami w osobach Paula Silasa i zdobywców tytułu w 1969 roku – Dona Chaneya, Dona Nelsona i Satcha Sandersa. Boston wygrał aż 68 spotkań, zaledwie o jedno mniej niż rekordowe osiągnięcie Lakers z poprzedniego sezonu. Tymczasem najgorszym zespołem Ligi z zaledwie 9 zwycięstwami byli 76ers, którzy stracili swojego najlepszego zawodnika Billy`ego Cunninghama, który przeszedł do gry w ABA.
Gracze z Nowego Jorku przeszli jak burza przez rywalizację z Baltimore, by po sześciu meczach walki „ząb w ząb”, o każdy kawałek parkietu, nadspodziewanie łatwo pokonać młodych i jak się okazało jednak niezbyt doświadczonych rywali z Bostonu w decydującym siódmym meczu tej serii. Lakers pokonali po siedmio meczowej serii rywali z Chicago, by następnie po pięciu meczach odesłać do domu zawodników Golden State i po raz kolejny awansować do Finału.
Te drużyny spotykały się w decydującej o mistrzostwie rozgrywce już po raz trzeci w ciągu ostatnich czterech lat, więc nie miały przed sobą większych tajemnic. W pierwszym meczu lepsi byli Lakers, ale to Knicks zostali mistrzami, po tym jak rozstrzygnęli na swoją korzyść następne cztery spotkania. To był drugi tytuł mistrzowski w historii Knicks.
Najlepszym zespołem sezonu regularnego był Boston, mistrzostwo zdobyli Knicks, ale to w innej drużynie grał zawodnik, którego wyczyn do tej pory wydaje się być nie do osiągnięcia dla jakiegokolwiek zawodnika. Cincinnati Royals rozgrywali wtedy swoje mecze w dwóch miastach – Kansas City i Omaha. Nie zdołali awansować do gier posezonowych osiągając bilans 36-46, ale fani tego zespołu mieli wiele powodów do radości. A wszystko to za sprawą rozgrywającego swój trzeci sezon w NBA niesamowitego obrońcy, jakim był Nate „Tiny” Archibald (6-0).
Archibald prowadził w statystykach Ligi w dwóch kategoriach – zdobywanych punktach (średnio 34 w każdym meczu) oraz asystach (11.4 apg). Był drobny, wydawać by się mogło bardzo delikatny, ale nie przeszkodziło to mu grać średnio aż 46 minut w każdym meczu, co też było najlepszym wynikiem Ligi.
Sezon 1973/74
„Stara gwardia” odchodzi w cień, ale Celtics wracają do gry
Odejście Wilta Chamberlaina na emeryturę, po tym jak zdobył ponad 31000 punktów i 23000 zbiórek sygnalizowało nadejście sporych zmian w składach wielu zespołów. „Stara gwardia” albo już odeszła na sportową emeryturę albo coraz bardziej się do tego zbliżała. Willis Reed, Dave DeBusschere i Jerry Lucas rozgrywali swoje ostatnie sezony gry w barwach Knicks, Jerry West z Lakers i Oscar Robertson z Milwaukee również szybkimi krokami zbliżali się do końca swoich karier.
Beneficjentem takiego stanu rzeczy stali się gracze Bostonu, w składzie których mieszała się rutyna i opanowanie weteranów z szybkością, atlantyzmem młodych graczy. John Havlicek wciąż jeszcze był na tyle dobry by zaliczać średnio 22.6 ppg a Dave Cowens zaliczał średnio 15.7 rpg, przeciwstawiając innym środkowym szybkość i wielką determinację w grze. Tom Heinsohn już piąty sezon z rzędu był trenerem zespołu, ale to osoba Reda Auerbacha i jego ruchy kadrowe tworzyły z zespołu po raz kolejny kandydata do mistrzostwa.
Celtics wygrali 56 spotkań, o 12 mniej niż rok wcześniej, ale wciąż najwięcej na Wschodzie. W playoffs pokonali Buffalo i starzejących się Knicks, by awansować do Finału po raz pierwszy od 1969 roku. Na Zachodzie brylował Kareem Abdul Jabbar, który zdobył swój trzeci kolejny tytuł MVP, po tym jak zaliczał przeciętnie 27 ppg i 14.5 rpg, prowadząc Milwaukee do najlepszego bilansu w całej Lidze (59-23). Po pokonaniu starzejących się Lakers w pięciu meczach i sweepie na drużynie Chicago, te dwie drużyny spotkały się w Finale.
Seria była wielkim pojedynkiem dwóch graczy – Cowensa i Jabbara. Każdy z nich robił co mógł by zapewnić swojemu zespołowi zwycięstwo. Po sześciu meczach był remis 3-3, a dwa mecze Milwaukee rozstrzygnęło na swoją korzyść dopiero po dogrywce. W meczu nr 7 Celtics zmienili swoją taktykę i zaczynali podwajać, a nawet potrajać Jabbara. „Uwolniony” od obowiązku samodzielnego bronienia przeciwko Jabbarowi, Cowens zanotował 28 punktów i poprowadził swoją drużynę do zwycięstwa 102-87.
Podczas Finałów przeciwko Milwaukee John Havlicek miał już na karku 34 lata, ale był tak samo groźnym zawodnikiem, jak w latach 60-tych, gdy pomagał swojemu zespołowi zdobyć sześć tytułów mistrzowskich. „Hondo”, ogniwo obecnego składu pamiętające grę wielkiej pary Cousy/Russell, wciąż decydował o sukcesach zespołu.
„Gdy wszystko idzie gładko, to po prostu zbieramy owoce naszej pracy – wyjaśnia Paul Silas. I czasami wygląda to tak, jakbyśmy pomijali wielki wkład Johna w nasz sukces. Ale gdy przychodzą ciężkie potyczki, wtedy wszyscy oglądają się na niego i oczekują wspaniałego występu. Robimy to instynktownie, bo on jest zawodnikiem, który zawsze odwracał te złe momenty w chwile radości i chwały.”
Sezon 1974/75
Rick Barry prowadzi Warriors do mistrzostwa
Jerry West i Oscar Robertson zakończyli swe kariery po poprzednim sezonie, pozostawiając swoje zespoły bardzo osłabione. Zarówno Lakers jak i Milwaukee „szorowali” o dno swoich dywizji. Stworzyło to okazję dla głodnych sukcesów młodych zespołów Konferencji Zachodniej, a nie było bardziej „głodnego” zespołu niż Golden State Warriors. Al Attles, związany z tym zespołem od 1960 roku, najpierw jako zawodnik, potem jako trener, stworzył grupę 11 wspaniale uzupełniających się graczy, na których czele stał będący u szczytu kariery 30-letni Rick Barry. Attles pozyskał młodego centra, Clifford Raya za starzejącego się Natea Thurmonda oraz obrońcę Butcha Bearda, a w drafcie postawił na takich zawodników jak Jamaal (wtedy jeszcze Keith) Wilkes z UCLA i obrońca Charles Johnson z California University.
Ta mogłoby się wydawać przypadkowa zbieranina zawodników wygrała 48 spotkań i całą Konferencję. W playoffs odesłali z kwitkiem Seattle trenera Billa Russella w sześciu spotkaniach i Chicago Bulls w siedmiu meczach, osiągając tym samym Finały. Washington Bullets wygrali na Wschodzie aż 60 meczy, ale mieli bardzo ciężką przeprawę z prowadzonymi przez najlepszego strzelca Ligi Boba McAdoo (34.4 ppg) Buffalo Braves w Połfinałach Konferecji. Dopiero po 7 meczach awansowali do Finału Konferencji, w którym potykali się z Celtics, którzy w sezonie regularnym mieli identyczny bilans 60 zwycięstw i 22 porażek, a w pierwszej rundzie uporali się w pięciu meczach z graczami Houston.
Bullets posiadali wspaniałą kombinację graczy na pozycjach centra i rzucającego obrońcy w osobach Elvina Hayes`a i Phil Cheniera. Dopracowana prawie do perfekcji gra „inside-outside” pozwoliła pokonać Celtics w sześciu meczach. W Finale to oni byli faworytami, ale gracze Golden State zadziwili koszykarski świat, wygrywając cztery kolejne spotkania i zdobywając mistrzostwo w najkrótszej możliwej serii zaledwie po raz trzeci w 29-letniej historii NBA.
Bullets byli wtedy bardzo doświadczonym zespołem z takimi zawodnikami jak Elvin Hayes, Wes Unseld, Mike Riordan, szybki rozgrywający Kevin Porter i strzelec wyborowy Phil Chenier. „Na papierze” byli dużo silniejsi niż Warriors, ale jak mówi stare koszykarskie przysłowie: „Meczy nie rozgrywa się na papierze, ale na parkiecie”. Po zdobyciu mistrzostwa Rick Barry powiedział:
„Oni są chyba największymi przegranymi w historii Finałów NBA, największą negatywną niespodzianką. Ten sezon był prawie jak z bajki. Wszystko było na swoim miejscu. To mistrzostwo jest czymś, co będę sobie cenił do końca życia.”
opracował: Crackerss