NBA lata 50
NBA Sezon 1951/52
Nic nie jest w stanie zatrzymać Lakers Mikana
„Jump shot”, typowy rzut pozycyjny z wyskoku, po raz pierwszy spopularyzowany przez Joe Fulksa, znajdował coraz szersze uznanie, zarówno kadry trenerskiej, jak i samych zawodników. Brylował w nim zwłaszcza młody skrzydłowy Philadelphii, Paul Arizin z uczelni Villanova, który wykradł Mikanowi tytuł najlepszego strzelca Ligi (z wynikiem 25.4 ppg), prowadząc również w kategorii celności oddawanych rzutów z „oszałamiającym” odsetkiem 44.8 %.
Aby zmniejszyć dominację wielkich graczy podkoszowych, poszerzeniu uległ pas podkoszowy, z sześciu na dwanaście stóp. Ale podczas gdy „jump shot” przesuwał poziom gry na wyższy poziom, inne reguły zatrzymywały rozwój całej Ligi. Brak zegara odliczającego czas na oddanie rzutu powodował, że drużyna, która szybko wychodziła choćby na kilku punktowe prowadzenie zwykle wygrywała całe spotkanie, przetrzymując piłkę nawet przez kilka minut. Rozwiązanie tego problemu przyszło dopiero trzy lata później.
Tymczasem, po raz pierwszy od kilku lat, wszystkie 10 zespołów rozegrało pełny, liczący 66 gier sezon, a ponadto żaden z zespołów nie wycofał się z gry w Lidze, jak to miało miejsce wcześniej. NBA skupiała w swoich szeregach największe talenty byłej koszykówki uczelnianej: Mikan, Arizin, Ed Macauley, Bob Cousy oraz współdzielący piąte miejsce Bob Davies i Dolph Schayes zostali zaliczeni do All-NBA First Team. W drugim kolejnym sezonie New York zajął trzecie miejsce na Wschodzie i awansował do Finału, w którym przyszło mu się zmierzyć z Lakers. Kibice po raz kolejny mogli oglądać siedmiomeczową serię, zakończoną zwycięstwem Lakers (łatwe zwycięstwo 82-65 w meczu nr 7)
Mikan wyleczył się z kontuzji kostki, która nie pozwoliła mu grać w końcówce poprzedniego sezonu i od razu znalazł sobie nowe wyzwanie – wykorzystanie w swojej grze szerszego pasa podkoszowego, który miał powstrzymywać największych, silnych zawodników przed podchodzeniem pod sam kosz. Mikan poradził sobie i z tym „problemem”.
„Szerszy pas podkoszowy stwarzał dla mnie więcej możliwości ofensywnych, a przeciwnikom sprawiał jeszcze większe kłopoty w obronie – mówił Mikan. Nasi zawodnicy często odciągali ode mnie uwagę obronców, przebiegając przez pas podkoszowy. A to dawało mi więcej miejsca z daleka od kosza i większe możliwości wyboru rzutu jaki mogłem oddać. Nie ograniczałem się do szybkich piwotów i rzutów hakiem. Mogłem dryblować w szerszym pasie podkoszowym i jeszcze bardziej zaskakiwać przeciwników nieoczekiwanymi przez nich zagraniami.”
NBA Sezon 1952/53
Mikan lepszy niż New York
Bardzo duża ilość fauli, jakie popełniały drużyny pod koniec każdego meczu, stawała się coraz większym problemem. Królowała w całej Lidze taktyka, według której opłacało się faulować, w nadziei na co najmniej jeden niecelny rzut wolny przeciwnika, po którym istniała możliwość zdobycia dwóch punktów w akcji ofensywnej. W każdym meczu było średnio aż 58 fauli, a zespoły ustanawiały kolejne rekordy oddawanych rzutów wolnych.
Kilka rzeczy pozostało po staremu. Wciąż dominowali wielcy zawodnicy. Neil Johnston, środkowy (6-8) o wspaniałym rzucie hakiem, pod nieobecność Arizina, który odbywał wtedy służbę wojskową, zdobył pierwszy z trzech kolejnych tytułów króla strzelców NBA.
Boston miał wspaniałych, doświadczonych zawodników (Bob Cousy, Bill Sharman), ale nie był w stanie pokonać grających bardziej zespołowo, przez co niwelujących braki „centymetrów” pod kosem nowojorczyków. Po raz pierwszy w historii NBA w Finale spotkali się zwycięzcy dywizji w sezonie regularnym, a więc New York i Minneapolis. Knicks wygrali pierwszy mecz, ale kolejne cztery zakończyły się zwycięstwami Lakers. Już trzeci kolejny rok gracze z Nowego Jorku odchodzili z Finałów z pustymi rękoma.
Knicks wiedzieli, że bardzo trudno będzie pokonać Lakers bez przewagi własnego parkietu. Pomimo to rozkład meczy 2-3-2 dawał im pewne szanse w tej rywalizacji pod warunkiem odniesienia co najmniej jednego zwycięstwa na parkiecie przeciwników w dwóch meczach otwierających serię.
Warunek ten został spełniony (96-88 w meczu nr 1), ale Mikan, który podczas kariery uczelnianej wiele razy grał w Nowym Jorku, miał zupełnie inne plany. Lakers rozstrzygnęli na swoją korzyść wszystkie trzy mecze na parkiecie Knicks (w tym dwa bardzo wyraźnie), wrócili na „własne śmieci” gdzie dopełnili formalności, zdobywając swój czwarty w ciągu pięciu lat tytuł mistrzowski.
NBA Sezon 1953/54
Minneapolis wygrywa piąty tytuł w ciągu sześciu lat
W nowym sezonie władze Ligi wprowadziły ciekawy przepis, który miał na celu zmniejszenie liczby popełnianych przez drużyny fauli. Każdy gracz mógł popełnić maksymalnie dwa faule w jednej kwarcie, trzeci faul powodował usunięcie zawodnika z boiska do końca danej kwarty. Liczba fauli spadła do 51 w każdym meczu, ale festiwal rzutów wolnych w końcówce spotkania pozostał regułą
Zespół z Indianapolis opuścił West Division, w której pozostały tylko 4 drużyny, z których 3 awansowały do gier posezonowych. Neil Johnston był najlepiej punktującym zawodnikiem (przeciętnie 24.4 ppg), natomiast drugim strzelcem (19.2 ppg), a jednocześnie najlepszym „asystentem” w NBA (7.2 apg) był Bob Cousy. George Mikan, już 30-letni gracz, grał krócej, by mieć więcej sił na mecze posezonowe, ale wciąż zaliczał średnio 18.1 ppg i 14.3 rpg.
Playoffy rozpoczęły się inaczej niż zwykle – najlepsze 3 zespoły z każdej dywizji grały między sobą, najgorsza odpadała, pozostałe walczyły dalej. Seria trzech kolejnych występów Knicks w Finale zakończyła się po tym jak rywalizację na Wschodzie wygrał zespół Syracuse. W ostatecznej rozgrywce ponownie najlepsi okazali się gracze z Minneapolis, którzy zdobyli swój ostatni tytuł mistrzowski (zwycięstwo 97-80 w zaciętym siódmym meczu). Wraz z końcem dynastii Minneapolis Lakers kończył się pewien okres historii NBA.
Trenerem Lakers był wtedy John Kundla, któremu wielu odmawiało sukcesu, pomimo zdobycia aż pięciu tytułów mistrzowskich. Mówiło się, że jakikolwiek trener, który miałby w swoim składzie takich zawodników jak Mikan, Jim Pollard czy Vern Mikkelsen dokonałby tego samego. Nie zgadza się z tym Red Auerbach:
„Widziałem drużyny, które na papierze były wielkie, ale pomimo tego niczego nie osiągnęły. Owszem, Kundla miał wielkich zawodników, ale też i wykonywał z nimi wspaniałą pracę.”
NBA Sezon 1954/55
Zegar 24 sekund ratuje NBA
Przed rozpoczęciem tego sezonu w NBA zaszły dwie ważne zmiany. George Mikan postanowił zakończyć swoją usłaną wielkimi sukcesami karierę. Ale jeśli cokolwiek mogło przyćmić odejście wielkiej gwiazdy Ligi, to tylko wprowadzenie zegara 24 sekund na oddanie rzutu i limitu fauli, jakie mogła popełnić drużyna w jednej kwarcie. Właściciel Syracuse, Danny Biasone oraz GM zespołu, Lew Ferris – pomysłodawcy zegara rzutów – to ludzie, dzięki którym możemy oglądać NBA, w takiej postaci, do jakiej jesteśmy obecnie przyzwyczajeni, bez niekończącego się przerywania akcji rywali faulami, bez rozgrywania jednej akcji nawet przez kilka minut.
Rewolucyjna zmiana natychmiast przyniosła efekty – średnia zdobywanych przez drużyny punktów wzrosła z 79.5 do 93.1 ppg. Zdobycze zespołowe poszły znacznie w górę, ale nie przełożyło to się na wyższe średnie punktowe najlepszych strzelców – zdobywanie punktów rozkładało się bardziej równomiernie na całą drużynę. Neil Johnston zdobył kolejny tytuł król strzelców z wynikiem 22.7 ppg, podczas gdy Bob Cousy zaliczał przeciętnie 21.2 ppg, a powracający ze służby wojskowej Paul Arizin 21ppg.
Wielką okazję, jaką była nieobecność Mikana, najlepiej wykorzystała drużyna Syracuse Nationals zdobywając tytuł mistrzowski. W dramatycznym, siódmym meczu Finałów przeciwko Fort Wayne, na 12 sekund przed końcem spotkania, George King wykorzystał jeden z dwóch rzutów wolnych, zapewniając tym samym minimalne, jednopunktowe zwycięstwo drużynie Syracuse, 92-91.
Danny Biasone na zawsze pozostanie w annałach Ligi, jako ten, który wymyślił i wprowadził zegar 24 sekund. Jego nazwisko stało się wręcz „synonimem” tego „wynalazku”, nawet dla tych kibiców koszykówki, którzy nigdy nie mieli okazji zobaczyć na żywo rozgrywanych wtedy meczy. Był to jeden z tych niewielu „kamieni milowych” na polu koszykówki, który przyjął się natychmiast i na trwałe.
„Danny Biasone uratował NBA ze swoim zegarem 24 sekund na rozegranie akcji, nie ma co do tego żadnych wątpliwości – mówi były trener i sędzia NBA, Charlie Eckman.”
opracował: Crackerss