Historia NBA – Lata 1955/60 – Sezony 1955-1960

NBA lata 50

NBA Sezon 1955/56

„Wybuchowa” para Arizin – Johnston prowadzi Warriors do mistrzostwa

Po całym sezonie dostosowywania się do nowej rzeczywistości 24 sekund na rozegranie akcji ofensywnej, NBA zaczynała coraz bardziej rozkwitać, korzystając ze zwiększenia tempa akcji, a co za tym idzie większej widowiskowości spotkań. Średnia zdobywanych punktów skoczyła do 99 w każdym meczu, a szybkość i atlantyzm zawodników stały się nowymi znakami rozpoznawczymi Ligi.

Bob Pettit
, wspaniały rookie poprzedniego sezonu z zespołem Milwaukee Hawks, teraz zdobywał tytuł najlepszego strzelca NBA w pierwszym sezonie gry w zespole z St. Louis (25.7 ppg)

Bob Pettit
Unknown author / Public domain

Philadelphia, rok wcześniej z bilansem 33-39, poprawiła się aż o 12 zwycięstw i wygrała zmagania na Wschodzie. Na Zachodzie po raz drugi z rzędu najlepsi byli gracze Fort Wayne. Warriors, których właścicielem był Eddie Gottlieb, a trenerem George Senesky, mieli bardzo zbilansowany skład: Neil Johnston na środku, Joe Graboski i Walt Davis jako skrzydłowi oraz zdobywający masę punktów Paul Arizin i wspaniały rookie Tom Gola jako obrońcy. W pięciu meczach pokonali występujących po raz drugi z rzędu w Finale graczy Fort Wayne.

HistoriaNBA

Paul Arizin był zawodnikiem kompletnym w ofensywie, poczynając od rzutów z dystansu, poprzez jump shots z narożnika boiska, layupy, a na rzutach hakiem spod samego kosza kończąc. Zwinny, potrafiący zdobywać masę punktów zawodnik dominował na boiskach Ligi i nie mogła mu w tym przeszkodzić nawet dwuletnia przerwa na służbę wojskową. W 10 meczach playoffs 1956 roku zdobył aż 289 punktów, co było drugim po Mikanie wynikiem w historii NBA.

Ze wsparciem utalentowanych zawodników takich jak wspaniale grający na środku Johnston, Tom Gola, czy wychodzący z rezerwy Jack George, Arazin (6-4) był wspaniałą „maszyną” ofensywną, której powstrzymać nie mógł żaden zespół NBA.

NBA Sezon 1956/57

Celtics pokonują Hawks w drodze do pierwszego mistrzostwa

Nowy sezon okazał się być początkiem największej „dynastii” w historii sportu profesjonalnego, panowania Boston Celtics, którzy, jak się później okazało, mieli zdobyć 11 spośród 13 następnych tytułów mistrza NBA.

Boston Celtics 1956
Unknown author / Public domain

Do tej pory Celtics mieli dobry skład – Bob Cousy, Bill Sharman, Ed Macauley – wszyscy oni potrafili zdobywać mnóstwo punktów, ale ze słabą obroną i kiepską grą na deskach zespół nigdy nie osiągnął większego sukcesu w meczach posezonowych. Miał to się zmienić za sprawą nowego trenera, Reda Auerbacha, który oddał Macauley`a i Cliffa Hagana do St. Louis w zamian za prawa do środkowego Billa Russella z uniwersytetu w San Francisco. Własny wybór w drafcie bostończycy wykorzystali na pozyskanie zdobywającego wiele punktów skrzydłowego Toma Heinsohna (6-7) z Holy Cross.

Z Russellem i Heinsohnem, którzy dołączyli do takich zawodników jak Cousy, Sharman, muskularny Jim Loscutoff czy sixth man Frank Ramsey, Celtics stworzyli zespół, który miał rządzić tą Ligą przez następnych kilkanaście lat. Sharman (21.1 ppg) i Cousy (20.6) wciąż zdobywali większość punktów zespołu, ale to przyjście Russella, wokół zakotwiczyła twarda, wręcz nie do przejścia obrona, stworzyła z graczy Bostonu głównych kandydatów do mistrzostwa.

Dominacja Celtics na Wschodzie nie ulegała dyskusji (bilans 44-28, o 6 zwycięstw więcej niż następna drużyna). Na Zachodzie najlepsi okazali się gracze St. Louis Hawks, u których prym wiedli byli gracze Celtics, Macauley (16.5 ppg ) i Hagan. Widzowie byli świadkami klasycznej, siedmiomeczowej serii, która zakończyła się niezwykle ciężko wywalczonym zwycięstwem zespołu Auerbacha (wynik 125 123 w ostatnim meczu serii w Bostonie, po dwóch dogrywkach).

Bill Russell
Jack O’Connell / Public domain

Mecz nr 7 Finałów 1957 roku był meczem, który mógłby być najlepszą reklamą koszykówki, jaką można by sobie wyobrazić, spotkaniem, o którym mówiło się jeszcze długo, długo potem, a co najciekawsze to debiutujący w Lidze zawodnicy rozstrzygnęli o losie tego spotkania: Russell zdobył 19 punktów i zebrał z tablic aż 32 piłki, w niczym nie ustępował mu Heinsohn (37 punktów, 23 zbiórki).

„Pierwsze mistrzostwo jest zawsze najtrudniejsze do zdobycia, ale daje również najwięcej satysfakcji – mówi Auerbach. Wszędzie tam gdzie pojawiałem się po zdobyciu mistrzostwa mogłem o sobie powiedzieć: Jestem najlepszy na świecie.”

Sezon 1957/58

Heroiczne wysiłki Pettita wynoszą Hawks na szczyty NBA

NBA poczyniła wielki krok naprzód w cementowaniu obrazu najlepszej, najsilniejszej Ligi koszykarskiej w USA, po tym jak Fort Wayne Pistons przenieśli się do Detroit, a Rochester Royals do Cincinnati. Jeszcze trzy lata wcześniej połowa zespołów NBA miała swoje siedziby w miastach poniżej miliona mieszkańców, a teraz tylko Syracuse mieściło się w tej kategorii. Entuzjaści koszykówki w nowym mieście, Detroit, mieli sporo powodów do zadowolenia, bo to właśnie gracz tego zespołu, George Yardley, stał się pierwszym zawodnikiem w historii NBA, który w sezonie zaliczył co najmniej 2000 punktów (a dokładnie 2002, co przełożyło się na tytuł najlepszego strzelca Ligi, ze średnią 27.8 ppg).

George Yardley
Unknown author / Public domain

Boston na Wschodzie i St. Louis na Zachodzie po raz kolejny pokazały klasę wygrywając rozgrywki w swoich Konferencjach z przewagą 8 zwycięstw nad kolejnymi rywalami (sezon składał się z 72 spotkań). Boston pokonał Philadelphię 4-1 w serii best-of-seven Finałów Konferencji, a St. Louis, również w pięciu spotkaniach, okazało się być lepsze niż Detroit. Po dwóch spotkaniach w hali Celtów był remis 1-1 i wydawać się mogło, że kibice będą mogli oglądać kolejny 7-meczowy klasyk. Tak się jednak nie stało, bo w meczu nr 3 Bill Russell skręcił kostkę. Mecz nr 4, bez udziału Russella, rozstrzygnął się jeszcze na korzyść Bostonu, ale zwycięstwo St. Louis różnicą 2 punktów w meczu nr 5 w hali przeciwników i 50-punktowy występ Boba Pettita w szóstym meczu przypieczętowały jedyny tytuł mistrzowski dla Hawks.

Bob Pettit podczas swojej niesamowitej kariery zdobył tylko jedno mistrzostwo, ale świadczyło to raczej o potędze prowadzonych przez Auerbacha Celtów, niż słabości zespołu prowadzonego przez tego skrzydłowego (6-9, 215) z LSU. Pettit był tym typem zawodnika, który nigdy do końca nie był zadowolony ze swoich występów, zawsze coś w głębi serca podpowiadało mu, że mógł zagrać lepiej, dać z siebie jeszcze więcej:

„Zawsze gdy grałem poniżej swoich możliwości, wpadałem w stres, a mój żołądek zaczynał mnie boleć. Nie mogłem jeść ani spać”.

Pettit, który doprowadził Jastrzębie do czterech występów w Finałach NBA, występował w Lidze przez 11 sezonów i kończąc karierę był najlepszym strzelcem od czasów jej powstania, mając na swoim koncie 20 880 punktów.

Sezon 1958/59

Początek ery dominacji Celtics

Z początkiem nowego sezonu na scenie NBA pojawiła się nowa supergwiazda – Elgin Baylor. Ten pochodzący z Seattle skrzydłowy (6-5) pomógł Lakers podźwignąć się z upadku, jakim był bilans 19-53 w poprzednim sezonie, notując średnio 25 ppg i 15 rpg. To głównie dzięki niemu gracze Lakers poprawili się 14 zwycięstw i awansowali do playoffs. Jako zaledwie trzeci debiutant w historii NBA został wybrany do All-NBA First Team (wcześniej tego zaszczytu dostąpili tylko Bob Pettit i Alex Groza). Jak miało się później okazać, pełnię swojego talentu ten zawodnik pokazał dopiero w meczach posezonowych.

Najlepszym zespołem Wschodu byli Celtics (12 zwycięstw więcej niż kolejny zespół), a na Zachodzi wciąż brylowali gracze St. Louis (przewaga 16 zwycięstw). Prawie wszyscy oczekiwali, że w Finale po raz trzeci z rzędu spotkają się właśnie te drużyny. Boston miał bardzo trudną przeprawę w Finale Konferencji z Syracuse, którzy do dwójki bardzo dobrych zawodników, jakimi byli Dolph Schayes i Red Kerr, dokooptowali George`a Yardleya. Postawieni pod ścianą gracze z Bostonu z wielkim trudem wygrali decydujący, siódmy mecz, 130-125. Nieoczekiwanym rywalem bostończyków okazali się być prowadzeni przez Baylora Lakers. Pomimo, że przegrywali z St. Louis już 1-2, to potrafili wygrać 3 kolejne spotkania i awansować do Finału.

Nikt nie dawał Lakersom zbyt dużych szans w potyczce z Celtics. I pomimo, że w 3 z 4 meczy wynik był bardzo wyrównany, Celtics po raz pierwszy w swojej historii „wysweepowali” swoich finałowych rywali. Nikt wtedy jeszcze tego nie wiedział, ale tym mistrzostwem bostończycy rozpoczęli trwające osiem lat pasmo nieprzerwanych sukcesów i zdobytych mistrzostw.

Boston Celtis 1958/59

Nawet w 1959 roku wzrost 6 stóp i 5 cali nie był postrzegany jako odpowiedni do gry jako skrzydłowy. Ale Baylor udowodnił, że jest o wiele lepszy niż jego wyżsi rywale. Tak samo silny jak przeciwnicy, miał ponadto wspaniały, dopracowany styl zdobywania punktów, którym zdecydowanie wyprzedzał swoje czasy. Gdy jeszcze się doda do tego, że posiadał nadzwyczajną zdolność „zawisania” w powietrzu, niczym późniejsi gracze – Connie Hawkins, Julius Erving czy Michael Jordan – ukazywał się oczom fanów obraz zawodnika idealnego .

55 punktów Baylora w meczu debiutanckiego sezonie (3 najwyższy wynik w historii NBA) to tylko jeszcze jeden dowód tego, że nadchodziła nowa era, którą charakteryzować będą najlepiej niezwykle wysokie zdobycze punktowe poszczególnych zawodników, jak i drużyn.

Sezon 1959/60

Wilt Chamberlain wkracza z wielkim impetem na scenę NBA

NBA pamiętała jeszcze czasy dominacji wielkich zawodników, a zwłaszcza Mikana, który w latach 1949-1955 z Minneapolis Lakers zdobył 5 tytułów mistrzowskich. Ale dominacja Mikana była niczym w porównaniu z tym, co pokazał w swoim debiutanckim sezonie Wilt Chamberlain.

wilt chamberlain
Wilt_Chamberlain2.jpg: Fred Palumbo, World Telegram staff photographerderivative work: JoeJohnson2 / Public domain

Przy wzroście 216 cm i wadze 275 funtów, Chamberlain górował we wszystkich aspektach gry nad Billem Russelem i innymi środkowymi swoich czasów. W debiutanckim sezonie, w barwach Philadelphia Warriors, zdobył zarówno tytuł Rookie of the Year, jak i Most Valuable Player, prowadząc w Lidze pod względem zdobywanych punktów (37.6 ppg) i zbieranych piłek (średnio 27 zbiórek w każdym meczu). Siedem razy zaliczył co najmniej 50 punktów, a jego zespół poprawił swój bilans z 32-40 do 49-26. Do hali Warriors przybywały tłumy kibiców.

Pomimo fantastycznej gry Chamberlaina, to wciąż Celtics byli najlepszym zespołem, co podkreślili wygrywając najwięcej w Lidze, bo 59 spotkań. St. Louis po raz kolejny wygrali rywalizację na Zachodzie, tym razem różnicą aż 16 zwycięstw nad kolejną drużyną, co w sezonie składającym się z 75 spotkań było nie lada wyczynem. Zespół Chamberlaina odpadł w Finale Konferencji po sześciu spotkaniach z Bostonem, a St. Louis dopiero po 7 potyczkach odesłali na wakacje graczy Lakers.

Po raz kolejny w Finale spotykały się te dwie drużyny. Po sześciu meczach był remis 3-3, przy czym Celtics w każdym wygranym spotkaniu wręcz roznosili swoich rywali, podczas gdy Hawks ledwo utrzymywali niewielką przewagę w końcówkach meczy. Zwycięstwo w siódmym meczu przyszło łatwo, szczególnie po tym, jak w głównej roli ponownie wystąpił Russell – 22 punkty i aż 35 zbiórek.

Celtics, dowodzeni przez Auerbacha, budowali mistrzowski skład kawałek po kawałku, zaczynając od Boba Cousy`ego w 1950 roku i Billa Sharmana w 1951. Potem do zespołu dołączyli ponadto: Bill Sharman (1951), Frank Ramsey (1954), Jim Loscutoff (1955) oraz Tom Heinsohn i Bill Russell (1956).

Po pierwszym mistrzostwie w 1957 roku nie osiedli jednak na laurach, lecz wciąż dodawali kolejnych zawodników, którzy nad własne dokonania statystyczne przedkładali chęć zwyciężania. Sam Jones dołączył do zespołu w 1957 roku, K.C. Jones i Gene Conley w 1958, i wreszcie Tom Sanders w 1960 roku. Niesamowity talent Auerbacha do znajdywania wielkich talentów i wpajana przez całe lata potrzeba gry zespołowej to główne czynniki, dzięki którym powstała na Wschodnim Wybrzeżu chyba największa dynastia w historii sportu.

Sezon 1960/61

„Big O” i West zdobywają mistrzostwo olimpijskie i debiutują w NBA

NBA zmieniała się bardzo gwałtownie. Elgin Baylor i Wilt Chamberlain już od momentu debiutu w najlepszej lidze koszykarskiej świata zaskarbili sobie zaufanie setek tysięcy kibiców. Podobnie było w 1960 roku, gdy w Lidze zadebiutowali w Lidze dwaj obrońcy, którzy jak się później okazało, przez następnych 14 lat mieli dawać swoim kibicom naprawdę wiele powodów do radości. Tymi zawodnikami byli Jerry West i Oscar Robertson. Prywatnie bardzo dobrzy koledzy, wkraczali w świat wielkiej koszykówki zaraz po tym, jak zdobyli złoty medal olimpijski.

Grający w Cincinnati Robertson od samego początku odcisnął swoje piętno – zaliczał przeciętnie 30.5 ppg, a dodatkowo był najlepszym „asystentem” w NBA, ze średnią 9.7 apg. Po raz pierwszy w historii NBA zdarzyło się, że aż trzech zawodników zaliczało w tym samym sezonie średnio co najmniej 30 punktów w meczu, a to właśnie za sprawą Robertsona, a także Chamberlaina (38.4 ppg) i Baylora (34.8). West trafił do i tak bardzo silnej drużyny Lakers, która przed tym sezonem przeniosła się z Minneapolis do Los Angeles, jako rookie zaliczał średnio 17.6 ppg.

Liga rozwijała się, sezon obejmował już 79 spotkań, ale jeśli chodzi o potyczkę Finałową, to po raz kolejny decydujące o mistrzostwie mecze mogli oglądać kibice Celtics i Hawks. Te drużyny zaliczyły w sezonie regularnym odpowiednio 57 i 51 zwycięstw. Po raz drugi z kolei gracze z St. Louis potrzebowali siedmiu meczy, by odeprzeć ataki Lakers w Finale Konferencji, a bostończycy nie dali szans koszykarzom Syracuse, odprawiając ich do domu w pięciu potyczkach. Lepiej zbilansowani, grający lepiej taktycznie Celtics po raz kolejny okazali się być zbyt silnym przeciwnikiem dla Jastrzębi.

Dla niewprawionego obserwatora Jerry West wydawał się być chudym dzieciakiem, który chyba tylko przez przypadek trafił do NBA. Jeszcze za czasów gry uczelnianej ten zawodnik był skrzydłowym, ale jak się okazało w NBA musiał grać jako rzucający obrońca. Mogłoby się wydawać, że niewielki wzrost (6-3) nie będzie mu w tym pomagał, ale jak się okazało West miał w sobie tyle zapału energii, talentu, ambicji, a co najważniejsze umiejętności, by przezwyciężyć ten mankament i spełnić swoje marzenia o byciu jednym z najlepszych graczy Ligi. Jako rookie wchodził na boisko tylko jako zmiennik Hot Roda Hundleya, legendy uczelni West Virginia, tej samej, którą sam ukończył, ale bardzo szybko okazało się, że ten młody zawodnik musi dostać więcej minut gry.

„Nie mogłem stawać się lepszym zawodnikiem, cały czas siedząc na ławce – mówi West. „Musiałem grać i pozbywać się tych wszystkich wad, jakie przynoszą ze sobą do NBA debiutanci. „

opracował: Crackerss