Dwa dni temu Michael Jordan zagrał najgorszy mecz w swojej karierze, rzucił zaledwie 6 punktów. Słaba skuteczność MJa (2-10) i brak celnego rzutu z gry w drugiej połowie meczu sprawił, że spędził on na parkiecie jedynie 25 minut, Indiana wygrała spotkanie 108-81. Jordan mecz zakończył przed końcem 3 kwarty, okładając kolana lodem. Swój słaby występ skomentował.
„Nie jestem tu dla indywidualnych statystyk, nawet nie myślałem by wejść z powrotem i nabijać punkty, wiemy w jakim punkcie jesteśmy”.
2 dni później w meczu z Charlotte chciał przekonać wszystkich, że był to tylko przypadek. Urządził kibicom mały powrót do przeszłości – na parkiecie grał MJ i to w starym stylu! W meczu ośmieszył wszystkich obrońców, którzy go kryli. W ciągu 38 minut gry rzucił 51 punktów (21/38 z gry, 9/10 z osobistych), zanotował 7 zbiórek i rozdał 4 asysty. Był to 38 mecz z co najmniej 50-punktową zdobyczą (sezon i playoffy łącznie) i pierwszy od meczu playoffs 1997.
Michael Jordan w Wizards
Michael poprowadził swoją drużynę do zwycięstwa we własnej hali 107:90. Przy okazji poprawił dwa rekordy klubu – w pierwszej kwarcie zdobył 24 punkty, a w połowie – 34 (15/22 z gry) ! Poprzedni rekord punktów zdobytych w pierwszej kwarcie należał do Bernarda Kinga (23 punkty, ustanowiony 29.12.1990 w meczu z Denver). W przypadku punktów zdobytych w pierwszej połowie, poprzedni rekord należał do Jeffa Malone, który w meczu z Phoenix 27.02.1988 roku zdobył 33 punkty.
Trener Collins powiedział:
„Michael miał ciężką przeprawę z Indianą. Wiedziałem, że będzie chciał wrócić i pokazać jak gra naprawdę. Widziałem jak robił wiele niewiarygodnych rzeczy, ale zrobić to dzisiaj, w wieku 38 lat, to po prostu niewiarygodne !”
Dwa dni temu w meczu z Indianą MJ rzucił tylko 6 punktów, kończąc tym samym serię 866 kolejnych meczów z przynajmniej 10 punktami na koncie.
Dzisiaj potrzebował zaledwie 4:25 minut, aby uzyskać dwucyfrową liczbę punktów. Trafił 5 z 6 pierwszych prób i rzucił 13 pierwszych punktów Wizards. Jak za dawnych lat Michael czarował przeciwników swoimi magicznymi zagraniami. Szły fadeaway’e, layup’y, piwoty, fake’i, itd. Za sprawą skutecznej gry Jordana Wizards uzyskali prowadzenie 25:19. Pierwsza kwarta zakończyła się jednopunktowym prowadzeniem gospodarzy (29:28). Michael miał na koncie 24 punkty. W kolejnej odsłonie prowadzenie zmieniało się kilkanaście razy. Dopiero pod koniec kwarty Wizards odskoczyli na kilka punktów. Rzut Jordana na 4 sekundy przed końcem pierwszej połowy ustalił wynik na 56:51. Ofensywę stołecznych prowadził Jordan i Davis. Obaj rzucili 48 z 56 punktów zespołu (20 z 29 z gry).
Po przerwie Wizards przycisnęli w obronie. Zawodnicy Charlotte nie potrafili rozegrać skutecznej akcji. Washington rozpoczął serią 13:0. Jordan nie zdobył wtedy żadnego punktu. Za trzy punktował Chris Whitney i Hubert Davis. Jahidi White zanotował akcję za 3 punkty i dodał dwa punkty z wolnych. Wizards wygrywali 75:56 na 4:46 do końca III kwarty. Później przyszło największe prowadzenie w meczu (21 punktów, 80:59). Washington wygrał kwartę 28:16 i prowadził w meczu 84:67. W IV kwarcie Hornets nie zbliżyli się na bliżej niż 12 punktów. W ostatniej kwarcie Jordan miał małe problemy. Trafił tylko 2 z 7 rzutów. Mecz był już rozstrzygnięty. Na około 3 minuty do końca usiadł na ławce.
Washinton wygrał 107:90. Było to pierwsze zwycięstwo nad Hornets w trzech meczach tego sezonu.
Jordana wspierał Hubert Davis (21 punktów, 5 asyst i 3 zbiórki) oraz Jahidi White, który zdobył 12 punktów i miał 12 zbiórek (rekord sezonu). W drużynie pokonanych 5 zawodników rzuciło ponad 10 punktów. Najwięcej Magloire (22), Brown (17) i Campbell (16). Baron Davis rzucił 6 z 21 prób, David Wesley zaledwie 1 z 11. W pierwszej połowie Brown i Campbell zdobyli w sumie 29 punktów, w drugiej – zaledwie 4 ! W meczu Hornets mieli skuteczność 39%, Wizards – 51% (50% za trzy, 6/12).
Micheal Jordan pobił rekord NBA – jest pierwszym zawodnikiem w historii, który rzuca w meczu ponad 50 oczek !!!! … mając 38 lat !!!