Boston Celtics, którzy nie mieli prawa wygrać….

Młodsi czytelnicy pewnie tego nie pamiętają, ale Boston Celtics na początku XXI wieku mieli drużynę bardzo podobną do tej, którą oglądaliśmy w tym sezonie. Było to w sezonie 2001/2002. Z tą małą różnicą, że nikt przed startem rozgrywek nie stawiał ich w gronie murowanych faworytów (nie mieli Irvinga i Haywarda). Mało tego, niewielu było zdania, że awansują do playoffs, ponieważ poprzedni sezon (2000/2001) zakończyli legitymując się bilansem 36-46, co poskutkowało brakiem awansu do gier posezonowych. O silę zespołu stanowili wtedy młodzi pretendujący do grona mega gwiazd Paul Pierce (24 lata i trzeci sezon w lidze) oraz Antonie Walker (25 lat i piąty sezon w NBA). Rozgrywającym Celtów był wtedy weteran Kenny Anderson, trenerem Jim O’Brien. Ważnym ogniwem zespołu byli też Tony Battie oraz Eric Williams. Pierwsze kroki w NBA stawiał Joe Johnson. Nie było najmniejszych przesłanek do stwierdzenia, że wspomniany przeze mnie sezon zakończy się sukcesem. Podobnie stało się w tym roku z Bostonem pod wodzą Stevensa. Stracili opinię faworytów po tym jak problemy zdrowotne ”położyły” kluczowych zawodników.

Wróćmy jednak do Celtics z rozgrywek 2001/2002, którzy zaczęli od pięciu wygranych w siedmiu meczach, a więc nie najgorzej. Następnie przyszła seria czterech porażek z rzędu, po czym zaliczyli sześć kolejnych wygranych. Po pierwszych 20 pojedynkach zanotowali 13 zwycięstw i 7 porażek. Ewidentnie widoczny był potencjał. Sezon zakończyli z bilansem 49 wygranych i 33 porażek. To poskutkowało trzecim wynikiem we wschodniej konferencji. Bardzo dobre sezony rozegrali Pierce (pierwsze powołanie do ASG) i Walker (drugi angaż do Meczu Gwiazd). Pierwszy zanotował średnie na poziomie 26.1 ppg, 6.9 rpg, 3.2 apg. Drugi 22.1 ppg, 8.8 rpg oraz 5.0 apg. Średnia asyst Walkera była drugim wynikiem w drużynie (pierwszy był Kenny Anderson z 5.3 apg) co było bardzo dobrym osiągnięciem zważywszy na to, jak zawodnik lubił ”klepać gałę” oraz to jak kochał rzucać za trzy. Zapytany kiedyś dlaczego oddaje tyle rzutów za trzy odpowiedział: ”Bo nie ma rzutów za cztery”. Jedynym zawodnikiem Celtics oprócz Pierce’a i Walkera, który ”rozmienił dychę” pod względem zdobyczy punktowych był Rodney Rogers ze średnią 10.7 ppg.”

HistoriaNBA

Celtowie w pierwszej rundzie trafili na 76ers. Po pięciu meczach wygrali z nimi 3-2. Pierwsze cztery spotkania był zacięte. „Drużynę z miasta Rocky’ego” w ryzach trzymał Allen Iverson (42 punkty w game 3). Piąty mecz to nokaut ze strony Celtów i wygrana 120-87. Popis gry dał Paul Pierce, który zdobył 46 punktów, trafiając 8 rzutów za trzy na 10 oddanych. W całym meczu trafił 16/25 i dołożył do tego 6 asyst.

W drugiej rundzie gładko rozprawili się z rozstawionymi z drugim numerem Detroit Pistons wygrywając serię 4-1, chociaż pierwsze spotkanie wygrali Pistons. W finale konferencji wschodniej zawodnicy O’Briena zmierzyli się z rozstawionymi z numerem pierwszym New Jersey Nets. Pierwszy mecz wygrali Nets 104-97. Celtics zagrali nie najgorzej. Pierce i Walker rzucili po 27 punktów. 12 dołożył Anderson. W drużynie przeciwnej 7 z 10 zawodników zaliczyło przynajmniej 10 punktów. Jason Kidd zanotował triple-double i było ”pozamiatane”. Game 2 to kolejne triple-double Kidda, jednak tym razem Celtowie „spięli poślady” i wygrali pojedynek 93-86. Pięciu zawodników z przynajmniej 10 punktami na koncie. Liderzy Walker i Pierce z dorobkiem odpowiednio 26 punktów i 11 zbiórek oraz 18 punktów i 14 zbiórek. Trzeci mecz serii to wygrana Bostonu 94-90, jednak nie to jest najbardziej pamiętne z tamtego pojedynku. W trzeciej kwarcie Celtics byli 26 punktów na minusie, w tym 21 przed rozpoczęciem czwartej kwarty. Jak nie trudno się domyślić odrobili ten deficyt zaliczając największy comeback w historii playoffs. 4 kwartę wygrali 41-16. Pierce 19 z 28 punktów zdobył w tej właśnie odsłonie meczu. Wtórował mu Walker notując 23 punkty i 12 zbiórek. Warto wspomnieć przy tym spotkaniu pewną ciekawostkę. W historii playoffs 171 drużyn zdobyło przewagę ponad 18 punktów w ostatniej kwarcie. Nikt nie przegrał mając takie prowadzenie. Celtics dokonali więc niemożliwego.

Karma odwróciła się w meczu numer 4, gdzie Boston znów zaliczył powrót, jednak tym razem Nets otrząsnęli się w porę i wygrali spotkanie 94-92. Dwa następne spotkania też wygrali zawodnicy z New Jersey czym potwierdzili swoją dominację (w tamtym czasie) na wchodzie awansując pierwszy raz (z dwóch z rzędu) do Finału NBA. Celtics w następnym sezonie osiągnęli bilans 44-38 co dało im 6 miejsce na wchodzie i awans do playoffs, z których odpadli w drugiej rundzie przegrywając z Pistons 4-2.

Paul Pierce Boston Celtics

Keith Allison / CC BY-SA (https://creativecommons.org/licenses/by-sa/2.0)

Czy widać podobieństwa pomiędzy Celtics z sezonu 2001/2002, a Celtics z sezonu 2017/2018? Moim zdaniem tak. Obie drużyny skazywane były na porażkę. Jak to się skończyło? Finałem Konferencji i brakiem odrobiny szczęścia by przejść dalej. Siłą napędową obu teamów byli młodzi zawodnicy, chociaż przewaga paru wiosen na karku Pierce’a i Walkera jest zauważalna w stosunku do Tatuma i Browna. Jim O’Brien zrobił co mógł pomimo tego, że nie miał takiego nakładu talentu do dyspozycji jak Stevens. Osoba trenera w moim odczuciu to główny powód, który przeszkodził w osiągnięciu celu, jakim była gra w finałach. Celtics 2001/2002 z Stevensem u sterów ograliby Nets z pewnością. Problem byłby jeden – Brad miał wtedy zaledwie 25 lat. Na upartego można by znaleźć jeszcze dużo argumentów na potwierdzenie lub zaprzeczenie mojej tezy. Jedno wiem na pewno. Celtics z sezonu 2001/2002 dostarczyli mi mnóstwo pozytywnych wrażeń podczas playoffs, tak samo jak ich koledzy w tym roku.

Autor: Kornel Buchowski