Na przestrzeni lat przez NBA przewinęło się wiele mniej lub bardziej wybitnych składów. Na kartach każdej drużyny zapisali się zawodnicy, za którymi podążały zarówno rzesze fanów, jak i grupy hejterów. Kibice NBA nienawidzili nie tylko graczy. Często właśnie zespoły w jakich grały gwiazdy były ofiarami fal krytyki i nienawiści. Natomiast gdy w takiej drużynie pojawiało się już więcej gwiazd, istniały dwie możliwości. Będzie ona kochana lub ludzie ją znienawidzą.
Możecie powiedzieć, że w latach 80. i 90. wszystkie drużyny takie były, a nawet we wcześniejszych dziesięcioleciach znajdowały się zespoły, które dominowały nad resztą. Boston Celtics Billa Russella, Lakers Wilta Chamberlaina oraz oczywiście Chicago Bulls Michaela Jordana. To prawda, że każda dekada miała swoich liderów, nie da się tego ukryć. Jednak trzeba pamiętać, że nie zawsze znajdowały się drużyny, które swoje składy miały zbudowane wyłącznie z zawodników wysokiego kalibru.
Gdy NBA znajdowała się na skraju bankructwa i przeżywała swój największy kryzys potrzebne były młode gwiazdy, mogące uratować ją od śmierci. Owymi młodzieńcami byli Magic Johnson i Larry Bird. Stworzyli oni podwaliny pod jedną z najpiękniejszych rywalizacji w dziejach. Ich drużyny składały się z dzisiejszych członków Hall of Fame, jednak w tamtych czasach nikt nie zwracał uwagi na to, która drużyna miała więcej All-Starów. Dokonania towarzyszy Birda i Johnsona nie były definiowane na bieżąco i dopiero z perspektywy czasu możemy określić, jak wielki wkład mieli oni w zwycięstwa swoich drużyn.
Gwiazdy NBA
Dopiero w latach 90. można było zaobserwować zjawisko, w którym zawodnicy NBA zaczynały być gwiazdami nie tylko koszykówki, ale też show-biznesu, kina i muzyki. Drużyny NBA zaczynały być budowane wokół graczy, mających na koncie wielomilionowe kontrakty, występy w All-Star Game, albo okrzykniętych legendami jeszcze przed ukończeniem kariery. Jedną z najgłośniejszych tego typu ekip byli Los Angeles Lakers z sezonu 2003/2004. Mistrzowski three-peat z lat 2001-2003 został zmodyfikowany i do zespołu doszło kilku weteranów lat 90. Byli to między innymi Karl Malone i Gary Payton. Szukali oni możliwości na zdobycie upragnionego pierścienia, a sami Lakers liczyli, że młodsi zawodnicy będą mogli liznąć nieco koszykarskiego fachu od tak doświadczonych weteranów. Niestety połączenie wyżej wymienionych nazwisk z takimi gwiazdami jak Kobe Bryant i Shaquille O’Neal nie przyniosło nic dobrego, a tylko rozbiło drużynę. Jeziorowcy po raz kolejny stworzyli drużynę, która na papierze była w stanie zniszczyć każdego. Kobe Bryant, Steve Nash, Metta World Peace, Pau Gasol i Dwight Howard. Pierwsza piątka wyglądała nieprawdopodobnie. Do tego na ławce znaleźli się Steve Blake, Antawn Jamison i Chris Duhon. W sezonie zasadniczym zaliczyli oni bilans 45-37 i odpadli już w pierwszej rundzie po potyczce z San Antonio Spurs.
W czasie gdy Lakers niszczyli swą dawną potęgę na Zachodnim Wybrzeżu, na drugim końcu kraju inna drużyna podbijała stan Floryda i rozpoczynała swą ekspansję na świat NBA. Mowa tutaj oczywiście o Miami Heat. Gdy do Żarów doszedł LeBron James i Chris Bosh. NBA przeżyła prawdziwą rewolucję. I tutaj dopiero możemy odpowiedzieć sobie na pytanie zadane w tytule. Drużyna nafaszerowana gwiazdami. Kolejny taki team. Dzisiaj również mamy kilka takich zespołów, jednak niektóre z nich są uwielbiane, a inne obrzucane błotem za każdym razem, gdy tylko wymawiana jest jego nazwa.
Miami Heat miało podobną sytuację, jaką w zeszłym roku Golden State Warriors. Gdy LeBron James przeszedł z Cleveland na Florydę, jego nowy zespół automatycznie zyskał nowych hejterów. Natomiast Kevin Durant przenosząc swe talenty do Oakland także sprawił, że dotychczas jedna z drużyn mających najwięcej fanów na świecie przestaje być już taka lubiana. Jak widać duży wpływ ma tutaj kto gra w danym teamie, lecz nie tylko to jest jedyną przyczyną. Warriors podobnie jak Heat zaczęli coraz bardziej liczyć się w lidze (mowa o GSW sprzed podpisania KD), pobicie rekordów przez drużynę i jej zawodników sprawiło, że fanów Oakland przybywało, a wraz z nimi pojawiały się osoby, których denerwował np. Stephen Curry. By nie być jednostronnym w tym zestawieniu muszę ponownie przywołać fanów Miami, którzy poczuli się zdradzeni, kiedy to LeBron James powrócił do Cleveland i wszystkie jerseye z numerem 6 spłonęły. Obecnie Cavaliers podobnie jak Warriors mają drużynę wypełnioną gwiazdami. Są to dwie najpopularniejsze ekipy w NBA. Mają zarówno masy sympatyków i antyfanów.
Weźmy jednak pod uwagę drużyny przepełnione gwiazdami, które jednak podbiły nasze serca. San Antonio Spurs i mistrzowski skład Boston Celtics z 2008 roku. Dlaczego nie ma osób, które bez przerwy hejtowałyby te dwie ekipy? Spurs mimo tego, są pełni dużych nazwisk prezentują styl, który jest nieśmiertelny. Przez ponad dwie dekady Gregg Popovich budował zespół, grający zespołowo i zdobywający mistrzostwa jako spójna całość. Mówiąc krótko, kibice NBA nie przepadają za drużynami gwiazd, ponieważ są to zespoły, które niszczą piękno tego sportu, czyli rywalizację.