Płaczki i gwiazdeczki, czyli Drużyna Koszmarów

Ta drużyna miała głębię, sięgającą poza to, co działo się na boisku.

Tymi słowami został podsumowany Dream Team przez jednego z asystentów Mike’a Krzyzewskiego, który z wielką uwagą i respektem przyglądał się drużynie z 1992 roku. Drużyna ta przyczyniła się do największego boomu w koszykówce i zrobiła coś, co nigdy później nie zostało już powtórzone. Definiowała ona grę drużynową, wzajemny szacunek oraz radość z gry. Późniejsze Teamy USA to tylko zlepek gwiazd, płaczków i gagatków.

Koszykarze Dream Teamu

Mianem „Drużyny Koszmarów” można opisać wiele zespołów. Obecny skład Brooklyn Nets, dawna drużyna Charlotte Bobcats, która była jedną wielką pomyłką, czy Reprezentacja Stanów Zjednoczonych z 2004 roku. Trzymając się wątku Teamów USA i tego, jak słabe były niektóre z nich pomówmy dzisiaj o dwóch kadrach narodowych Stanów Zjednoczonych, powołanych po 1992 roku. Po zdobyciu złota przez Dream Team na IO w Barcelonie, który to reprezentowali m.in. Michael Jordan, Magic Johnson, czy Larry Bird, kibice koszykówki chcieli więcej. Liczyli, że kolejne zespoły USA walczące na arenie międzynarodowej powtórzą to, czego dokonały legendy NBA w Hiszpanii.

HistoriaNBA
Ken Hackman, U.S. Air Force / Public domain

Kolejną drużyną narodową Stanów Zjednoczonych była reprezentacja powołana do Mistrzostw Świata w 1994 roku. Nazwano ją „Dream Team II” i wiele od niej oczekiwano. DTII miał być młodszy, lepszy oraz był zadośćuczynieniem dla koszykarzy, którzy nie znaleźli się we wcześniejszym Teamie USA. Do składu weszli między innymi Reggie Miller, Dominique Wilkins, Kevin Johnson, czy Joe Dumars. Odpadli oni w powołaniach do pierwszego Dream Teamu, więc w ramach rekompensaty mieli zostać głównym trzonem nowego zespołu. Ponadto chciano wypróbować na arenie międzynarodowej młode talenty, które jeśli wypadliby dobrze, to weszliby w skład reprezentacji na Igrzyska Olimpijskie 1996.

Wśród młodych gwiazd przodowali Shaquille O’Neal, Alonzo Mourning i Shawn Kemp. Jak się później okazało przerosła ich rola, jaka na nich spadła. Dream Team II uznaje się za jeden z najbardziej aroganckich zespołów w historii koszykówki. Gdy drużyna Magika, Birda i Jordana dawała swym rywalom autografy przed meczem, robiła to z wielkim uśmiechem. Natomiast zespół Shaqa miał gdzieś co się dzieje, chciał tylko pokazać swoją dominację i skopać tyłki przeciwnikom. Udało im się. Zdobyli Mistrzostwo Świata, tracąc szacunek wybudowany przez poprzedników.

Trzeci Dream Team to już apogeum zachowania beksy i koszykarza-amatora. Zdobycie złota olimpijskiego nie pomogło w przywróceniu szacunku do reprezentacji USA przez inne zespoły. Ba! Igrzyska Olimpijskie w Atlancie sprawiły, że „stare pokolenie” gwiazd NBA przejrzało na oczy i dostrzegło jaki los czeka organizację, o którą walczyło. W składzie z 1996 roku znalazły się zarówno gwiazdy pierwszego, jak i drugiego Dream Teamu oraz kolejny raz dodano wzmocnienia w postaci młodzików. Charles Barkley, Scottie Pippen, John Stockton, Karl Malone i David Robinson z żalem i zniesmaczeniem patrzyli na swoich młodszych kolegów z drużyny. Mówili, że wielomilionowe kontrakty i umowy sponsorskie już na starcie zniszczyły tych chłopców. Barkley był znany w Barcelonie z luźnego, imprezowego podejścia. Natomiast w Atlancie był on już dojrzałym i odpowiedzialnym jak na siebie liderem zespołu. Rola ta przypadła jemu, choć sam przyznaje, że dzielił ją ze wszystkimi kolegami ze starego Dream Teamu. Młodzi zawodnicy Teamu USA z 1996 roku byli rozbrykani, humorzaści i mówiąc kolokwialnie strzelali focha o byle co.

Gdy Shaquille O’Neal i im Hardaway dowiedzieli się, że w kolejnym meczu nie wyjdą w pierwszej piątce, nie przyszli na trening. Wyobrażacie sobie Michaela Jordana lub Magika Johnsona obrażonych o taką błahostkę? Jak wiadomo, nawet oni nie występowali za każdym razem w pierwszej piątce. David Robinson czuł się po zdobyciu złota w Atlancie tak, jak po IO z 1988 roku, kiedy to Stany Zjednoczone przegrały ze Związkiem Radzieckim i pragnął on oddać medal lub nigdy nie wystąpić w tym zespole.

Koszykarze Dream Teamu II i Dream Teamu III nie cieszyli się szacunkiem wśród rywali, a niektórzy nawet wśród kolegów z zespołu. Wielu z nich pokazało się na Mistrzostwach Świata 1994 i Igrzyskach Olimpijskich 1996 jako gwiazdy, płaczące gdy coś nie pójdzie po ich myśli. Jak widać wartości zaszczepione przez pierwszy Dream Team nie przetrwały w co poniektórych graczach NBA lat 90.

Więcej tekstów Beniamina Piłata znajdziecie na blogu Wspomnienia z NBA: http://wspomnieniaznbapl.blogspot.com